Ministerstwo Środowiska zapowiedziało wstępnie, że tzw. nowe prawo wodne wejdzie w życie już w połowie br. Tymczasem upływają kolejne miesiące, a w tej kwestii niewiele się dzieje. Dlatego przedmiotem rozmów ekspertów zgromadzonych na gdańskiej konferencji był wciąż tylko projekt ustawy, a nie jej ostateczny kształt.

Obawy wciąż te same

Kolejne już spotkanie branży "wodnej" potwierdza, że sporo obaw branży wzbudzają kwestie związane z opłatami. Obawy budzi m.in. to, jak te opłaty będą skonstruowane, i jaki będzie "przepływ pieniądza". Czy to, co wpłacą eksploatatorzy sieci spółce Wody Polskie, wróci do nich w jakiś sposób? Kolejnym tematem są zagadnienia związane z retencją.

Wśród kontrowersji wymienianych przez ekspertów zgromadzonych na Stormwater Poland wokół prawa wodnego pojawił się też problem związany z definicją wód opadowych – czy są to ścieki czy może wody powstałe z opadów? 

Kwestie te były omawiane również podczas I Konferencji "Gospodarowanie Wodami Opadowymi i Roztopowymi", która w październiku br. odbywała się w Zakopanem. 

Czytaj więcej ->>

Czy w rzeczywistości nie jest tak, że według powstających przepisów trzy razy płacimy za to samo? – mówił wtedy o zapisach projektu nowego Prawa wodnego dr inż. Tadeusz Rzepecki. Pierwszy raz zapłacimy za wprowadzanie wód opadowych i roztopowych w systemy kanalizacji zbiorczej. Drugi raz za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej na skutek wykonywania na nieruchomości o powierzchni powyżej 3500 m2 robót lub obiektów budowlanych, mających wpływ na zmniejszenie tej retencji – wyłączenie więcej niż pow. 70% powierzchni biologicznie czynnej. Trzeci raz za ładunek wprowadzanych zanieczyszczeń do odbiornika ze ściekami opuszczającymi oczyszczalnię kończącą system kanalizacji zbiorczej – tłumaczył.

II Konferencja "Gospodarowanie Wodami Opadowymi i Roztopowymi", 13-14 września 2017 r.